niedziela, 2 grudnia 2012

pastelowo z kroplą czerwieni

Jednak zawsze gdzieś tam się wkradnie, świąteczna czerwień jest chyba trochę wścibska, zadziorna i przekorna. Świetnie ożywia, pobudza, rozpala. A z pastelami.... czemu nie... i nie tylko na Święta.
Stół świąteczny zaproponuję za jakiś czas (mam nadzieję). Ogromnie bawi mnie i kręci to dobieranie ustawianie, kadrowanie. A potem taki stół sobie stoi, cieszy, sprzyja nowym pomysłom. Coś by się przestawiło, przesunęło, dodało, zmieniło.... wszyscy to lubimy :))
Dziś patchwork w pastelowych kolorach, różowościach, delikatnościach z mnóstwem pikowań, które bardzo lubię. Wypełniony miękką silikonową ociepliną jest przyjemny w dotyku, miękki i ciepły.

Czerwoności same pchają się w ręce, i w... kadr :)))

Ale o pastelach jeszcze będzie.
Tymczasem pozdrawiam Was serdecznie i do miłego!

sobota, 6 października 2012

Tak zupełnie artystycznie z krzesłem i stołem. W lnianych ubrankach.
Biel z odrobiną czerni i starocia. Nic więcej nie trzeba.
Czasem mam ochotę na spojrzenie z zupełnie innej perspektywy.

 Pozdrawiam Was serdecznie :)

piątek, 28 września 2012

naturalnie.... len

Na moim drugim BLOGU uśmiechają się kolory, tu  króluje len.Lekki i gruby.
Cienki i lekki w dziewczęcej zasłonce - firance z falbankami, a gruby w sukience na krzesło, w której dodatkowo wymyśliłam pikowane siedzisko.
Workowy zapakował się do kosza by wymościć mu wnętrze.
No i jeszcze lniana chmurka na okno. Bardzo fajnie wygląda na tle prawdziwych chmur. Co prawda dziś zanosi się na deszcz, ale niebo nie poddaje się i przebija błękit przez ołowiane pierzynki. Nawet słońce od czasu do czasu pokazuje swoje promyki.


Jeszcze kilka projektów mam w zanadrzu i kolorowych, mniej kolorowych. To tak dla zachowania równowagi :))))

To teraz czas na kawę chyba :)

Pozdrawiam Was :))

czwartek, 6 września 2012

dziewczyńskie różowości

Jak słodki deser po dobrym obiedzie. Kołderki i poduszki do dziewczyńskiego pokoju Oli i Łucji.

W towarzystwie klasycznego mebla dobrze im :) Myślę, że świetnie wyglądałyby w szarym pokoju z meblami, z lekką nutką retro.

Pozdrawiam ciepło, za oknem już przebrzmiewa jesień.... ech.... a jeszcze tak niedawno narzekałam na upały.

wtorek, 4 września 2012

czarno-biało i w kolorze

To moje dwie ostatnie produkcje. Jedna miała być czarno-biała, ale wpadła mi w ręce tkanina z Ikei Cecilia, która zresztą bardzo mi się podoba i postanowiłam przełamać czerń i biel. Zieleń jest doskonałym dodatkiem do obu tych kolorów. Patchwork ma charakter, podoba mi się to zestawienie.
W wersji dla chłopaka, małego czy dużego myślę, że fajny.


Druga, megaduża (260x260) i megakolorowa.


Inspiracją była narzuta poniżej. Piękna. Bardzo mi się podoba. Choć przyznam, niełatwo było dobrać taki zestaw tkanin.

zdjęcie: Internet
Pozdrawiam Was serdecznie :)

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

słodziutko

Czasem takie słodziaki wychodzą spod moich rąk :))

I też lubię :))

Pozdrawiam poniedziałkowo :))

czwartek, 2 sierpnia 2012

Kwieciście jak u Amy Butler i czereśniowe wspomnienie

Ależ się przyrównałam..... Amy Butler fascynuje mnie kolorami..... majgad, jak fajnie byłoby mieć taki sklep tuż obok, wpaść kupić kawałek tego, kawałek tamtego i jeszcze kilka innych kawałków.... patchworki robiłyby się od samego patrzenia.
Tymczasem można się pogapić w sieci, o TU i tyle....

Znalazłam co prawda kilka kawałków, które zachwyciły mnie swoim wzorem, kolorem i całkiem fajnie ze sobą grają, pewnie stąd to dumne porównanie z Amy.
Jak widzicie skrzynia już mieszka w pracowni i już wylegują się na niej patchworki. Dziś króciutka sesyjka, upał mi żyć nie daje..... choć to kamienica to jednak za gorąco.....

Druga to czereśniowe wspomnienie.... lato choć w pełni, zaczyna nas już pieścić innymi owocami śliwki, jabłka, zaczynają dojrzewać winogrona, po czereśniach ani śladu. Może w kompotach.....

Fajnie te czereśniowo-wiśniowo-malinowe czerwienie kontrastują z bielą.
Pozdrawiam Was ciepło :)

środa, 18 lipca 2012

Trochę nowego....

W nowej pracowni sporo się dzieje. Dziś tylko len, surówka i kolorowa girlanda, która nowością nie jest. Jednak przyjemność fotografowania w nowym atelier jest tak duża, że chciałoby się focić, focić i focić.... wiele rzeczy i przedmiotów nabiera nowego charakteru.


Lniane poduchy na krzesła, ale wiecie co.... jednak kocham nieuprasowany len, ten uprasowałam i jak dla mnie jest zbyt grzeczny, te poduchy wysiedziane będą o niebo ładniejsze.
Robienie fotek w tym miejscu to czysta przyjemność. Kamieniczne wnętrza mają to do siebie, że gdzie się co postawi, rzuci, powiesi wygląda rewelacyjnie
ekologiczne siaty na zakupy to dobra alternatywa dla wszelkich reklamówek i torbiszcz marketowych.
Podobna girlanda wisi u mojej córki w pokoju, wymodziłam wówczas dwie i zapomniałam o tej drugiej, siaty będą dostępne w sprzedaży (również lniane)

Serdecznie Was pozdrawiam i do miłego!!!

niedziela, 20 maja 2012

Może trochę już przynudzam....

Ale te kołderki uwielbiam....

 EDIT:

I dorzucam kołderkę nr 2 całkiem podobną :)) ale jak widzę kwietne łąki cieszą jak sama wiosna :)



Już niedługo znajdą swoje miejsce w skrzyni, kufrze albo w wielkiej szafie.

Pozdrawiam serdecznie!!!!

środa, 16 maja 2012

Mam słabość do...

Bieli, koronek, haftów, hafcików, troczków, faktur.....

A jeszcze lubię je fotografować
I kołderek ( na dzisiejszą pogodę jak znalazł)
Tym razem dwie w podobnej kolorystyce całkiem mała i duża
I bardzo, ale to bardzo lubię to wszystko robić :))


Uściski i do miłego:))



niedziela, 6 maja 2012

Na tapecie

Długi weekend był jednak związany z pracą, projektami, pomysłami. Dziś zaledwie kilka z nich.



Pozdrawiam wszystkich majowo :))

wtorek, 17 kwietnia 2012

Wiosenne kwiecenie

W kwietniu powinno się kwiecić... no to ukwieciłam :)


Uffff..... jak dawno mnie tu nie było.
Ale będę nadrabiać.
Uściski przesyłam :)







niedziela, 19 lutego 2012

Jak beza....

Zawsze tak myślę gdy patrzę na gotowe falbankowe produkcje. Ostatnio miałam ich kilka "na warsztacie". Pracochłonne, wymagające, złośliwe, urocze, słodkie..... w efekcie.

Nie wiem co jest takiego w falbankach, że przyciągają wzrok, dłoń...

Bardzo lubię je robić. Tu kilka fotek z procesu tworzenia pewnej narzuty, o której mogę powiedzieć meganarzuta, 320x220 z falbankami... nie na całości, ale jednak wzdłuż dłuższej jej części. Tak cirka 40 metrów falban na samą narzutę i jeszcze trochę na poduszki. Urocza piana, beza, lekka... choć naszpilowana na maksa. A szpilek używam też gigantycznych (już wiem skąd się wzięło powiedzenie o wsadzaniu komuś szpili... dzięki... kilka razy nadziałam się na taki okaz)

Lniane różyczki to też zaczątek pewnego projektu, który kiełkuje... ale o tym niebawem.

Na koniec kropla kakao, cynamonu, kawy.... w lnianej produkcji poduszkowej. Cudnie "mokry", niesforny len, który wycieka z rąk, spod maszyny, ale w końcu dał się okiełznać :))


Uściski i życzę miłego, mam nadzieję wiosennego tygodnia. Wszak od wczoraj coś kapie, stuka, dzwoni… może to wiosna.....